Zakochana w kuchni

menu

Mam duży szacunek do Medycyny Chińskiej i Ajurvedy. Cenię je za holistyczne podejście do człowieka, one już kilka tysięcy lat temu wiedziały to, co obecnie coraz częściej się mówi także w gabinetach lekarskich o znaczeniu snu, odżywiania (nie tylko tego fizycznego), wzajemnym wpływie ciała, emocji i ducha.

Nauczyłam się wiele o swoim ciele, układzie nerwowym (i moim ulubieńcu - nerwie błędnym), traumach. Poznałam techniki autoregulacji, polubiłam medytację, pokochałam picie ciepłej wody, automasaż olejem. Z pokorą i czułością podchodzę do cykliczności jakiej podlegamy. Wierzę, że wrócę do sezonowego odżywiania gdy skończę dietoterapię, bo jest w nim sens płynący z natury.

Moja dieta nigdy nie była tak restrykcyjna jak obecnie.

W 2020r gdy czytałam o diecie low fodmap wydawała mi się nie do ogarnięcia. Po czterech latach przygody z różnymi pomysłami na odżywianie (eliminowałam cukier, mięso, nabiał, gluten, produkty surowe, wysokoprzetworzone) chyba niewiele już mnie zaskoczy.

I właśnie w tym momencie, gdy mogę jeść tak niewiele produktów, decyduję się (wreszcie) na założenie bloga, o tematyce głównie kulinarnej.

Brzmi jak przewrotny żart losu ? dla mnie to lekcja o tym, że w drodze do celu, niezależnie od okoliczności, zawsze możemy znaleźć to coś co możemy zrobić.

Pewnie znacie to powiedzenie – jeśli życie daje Ci cytrynę, zrób z niej lemoniadę. Ja ostatnio usłyszałam jeszcze inne: kiedy życie sypnie w Ciebie papryczkami gochugaru (małe ostre zołzy) zrób KimChi! Obiecuję więc, że kimchi też będziemy robić ;).

12 grudnia 2024

moja droga

Okazało się, że wyleczyć się tego nie da, można za to łagodzić objawy tabletkami (częste stanowisko medycyny akademickiej).

Ponieważ główną przyczyną dolegliwości był stres, przez kolejne 3 lata było raz lepiej raz gorzej. Niestety jednocześnie pogłębiały się niekorzystne zmiany składu flory bakteryjnej jelit, które były efektem kilku serii antybiotykoterapii, stresu i niewłaściwej diety, a czego świadomości na ówczesny moment nie miałam.

Na wiosnę 2020r było już bardzo źle (i to nie za sprawą covid). To spowodowało, że zaczęłam szukać innych dróg, zainteresowałam się Medycyna Chińską, ziołami, akupunkturą. Zmiana diety, ziołoterapia dość szybko przyniosły bardzo dużą poprawę, niestety po ponad roku objawy powoli zaczęły nawracać

Czy diagnoza postawiona w 2016r była właściwa, nie wiem, niemniej jednak był to początek zaburzeń pracy układu pokarmowego, które finalnie doprowadziły mnie w kwietniu bieżącego roku do diagnozy SIBO/IMO (SIBO wodorowo-metanowe), dodatkowo okazało się, że mam wtórne nietolerancje pokarmowe (histaminy, fruktozu, sorbitolu, laktozy).

I tu rozpoczął się kolejny etap mojej drogi ku zdrowiu.

Dopiero będąc tu gdzie jestem dziś, rozumiem po co były te wszystkie dotychczasowe doświadczenia i ścieżki którymi podążałam. Gdy dostałam diagnozę w kwietniu najpierw pomyślałam, że zmarnowałam cztery lata, teraz wiem, że ten czas był mi potrzebny, tak jak potrzebne były wszystkie sposoby, których próbowałam na drodze do odzyskania zdrowia. Wydawało mi się, że choroba odbiera mi po kawałku to co tak uwielbiam - jedzenie, gotowanie. Tymczasem dała mi możliwość rozwinięcia kreatywności i pomysłowości. Stała się przyczynkiem poszukiwań na wielu polach, nie tylko kulinarnym.

Wiedzieliście, że „droga” po kaszubsku to "reza”? Ja do niedawna nie wiedziałam, ale człowiek uczy się całe życie. Dlatego ta podróż jest tak fascynująca.

Droga, która przywiodła mnie do miejsca, w którym teraz jestem, była dość kręta, miejscami bardzo wyboista, jednak niezmiennie barwna i zaskakująca.

Ten etap mojej podróży rozpoczął się w 2016r. Po kilku miesiącach silnego i permanentnego stresu lekarze zdiagnozowali u mnie zespół jelita drażliwego (IBS).

więcej z tej kategorii

13 grudnia 2024
12 grudnia 2024

nie przegap nowych wpisów i obserwuj mnie na social  mediach

​​​​​​​